WIBO
bibułki matujące
cena: ok.5zł
ilość: 40 szt
dostępność: Rossmann
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić coś z czym mam pierwszy raz do czynienia. Są to bibułki matujące od Wibo. Zacznę od tego, że nigdy nie miałam potrzeby by ich używać, zawsze zdarzały się sytuacje gdy po kilku godzinach od zrobienia makijażu zaczynałam się "świecić", zawsze olewałam to i mówiłam "trudno". Przez ostatni tydzień mocno wzięłam się za testowanie bibułek zarówno w ekstremalnych sytuacjach jak i w codziennych, a nawet czasem w domu przy lustrze próbowałam. Efekt mnie zadowala, twarz jest zmatowiona, nie jest konieczne poprawianie całego makijażu, a jedynie delikatna korekta za pomocą bibułki. Świetnie absorbuje to czego chcemy się pozbyć (sebum) i eliminuje błyszczenie twarzy. W opakowaniu znajdziemy 40 sztuk cienkich bibułek, które bardzo łatwo wydobywa się z tekturowego opakowania, które wykonane jest jak w sam raz do torebki. Co ważne, nie trzeć a przykładać do twarzy - wiele dziewczyn popełnia ten błąd a następnie ocenia bibułki, że ścierają makijaż. Odkąd je mam ciągle mam je w torebce i przyznaję, że chętnie po nie sięgam. Czy bibułki są niezbędne dla każdej kobiety? Otóż nie, ale bez wątpienia ułatwiają życie i oszczędzają czas na poprawkach makijażu.
bibułka po użyciu |
Pozdrawiam:*
Mavia
uwielbiam bibułki, niezależnie od firmy, są w mojej torebce praktycznie cały rok, ale latem nie ma mowy, żebym bez nich wyszła z domu (dowód: http://7hillsofbeauty.blogspot.com/2013/07/summer-essentials-istanbul-edition.html)
OdpowiedzUsuńw Polsce zawsze mam problem ze znalezieniem ich w normalnej cenie, tych Wibo chyba nawet nigdy nie widziałam...
Nigdy nie miałam takich bibułek, ale ja raczej nie mam problemów ze świeceniem się :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi przypadły do gustu :)
OdpowiedzUsuńMuszę się za nimi rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo je polubiłam!:)
OdpowiedzUsuńjak się świece to dziele warstwy zwykłej chusteczki higienicznej i przykładam do twarzy,efekt ten sam moim zdaniem, choć nie wiem może takie bibułki są lepsze,nie wiem bo nie używałam :P
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam bibułek matujących, nie widzę potrzeby. ale może kiedyś się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńMiałam takie podejście jak ty ale chyba czas wypróbować jakieś bibułki :)
OdpowiedzUsuńChyba się na nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa mam bibułki z Artdeco ale ich nie używam ;)
OdpowiedzUsuńlubię i używam albo tych albo z inglota;)
OdpowiedzUsuńchętnie je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńciekawy produkt. chyba się skuszę, bo też często się błyszczę ;]
OdpowiedzUsuńJak dotąd nie używałam, ale mam zamiar zacząć - zwłaszcza jak jest taka pogoda za oknem. ;) Ostatnio nawet miałam kupić, ale u mnie w kosmetycznym były tylko bibułki z pudrem, a wolałam zwykłe, także ze sklepu wyszłam z niczym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Na razie jeszcze nie miałam potrzeby używania bibułek.
OdpowiedzUsuńJuż nie raz chciałam je kupić, co prawda nie są mi jakoś bardzo potrzebne, aczkolwiek czasami by się przydały, szczególnie teraz latem :)
OdpowiedzUsuńja na szczęście nie mam cery wymagającej takiego sprzętu :) ale dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuń